Praktycznie codziennie spotykam się na sesjach, gdzie wspólnie z parami i indywidualnie szukamy rozwiązań jakiegoś kryzysu. Małżeńskiego czy indywidualnie. Czasami jestem pierwszą osobą, której postanowili powiedzieć co się dzieje, czasami jestem już którymś terapeutą z rzędu. Często po 2-3 spotkaniach dostrzegam co robią, w jaki sposób ich obecna strategia prowadzi do poczucia bycia niedostrzeganymi, niekochanymi, a w konsekwencji, w wielu przypadkach do rozwodu.
Tak wiele osób nie dostrzega, że są na katastrofalnej ścieżce, dopóki nie jest za późno.
Każda para, która do mnie przychodzi, przychodzi z własną kombinacją problemów.
Zdrada
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Marka i Annę, od razu zauważyłem ich ciche napięcie. Siedzieli na przeciwległych krańcach kanapy, jakby już nic ich nie łączyło. Oczy Anny były pełne bólu i niedowierzania, a wargi drżały od tłumionych łez. Marek unikał jej wzroku, a jego twarz wyrażała coś pomiędzy wstydem a zmęczeniem. Przyszli do mnie, ponieważ Marek dopuścił się zdrady. Ale w miarę jak opowiadali swoją historię, stało się jasne, że jego zdrada była tylko objawem czegoś głębszego — czegoś, co przez lata narastało między nimi jak niepokojący cień.
Gdy Marek opowiadał o swojej samotności, w jej oczach nie było już tylko złości. Była tam też rozpacz — zrozumienie, że oboje pogubili się w pędzie życia. Widziała w nim nie tylko mężczyznę, który ją zdradził, ale również mężczyznę, który był zraniony, który chciał być zauważony i kochany. To był pierwszy moment, kiedy coś w niej pękło, kiedy zaczęła patrzeć na ich małżeństwo z innej perspektywy. Nie oznaczało to wybaczenia, ale było to małe otwarcie — możliwość, by zrozumieć i być może w przyszłości przebaczyć. I choć przed nimi była jeszcze długa droga, to właśnie w tym momencie zobaczyłem w nich nadzieję.
Brak zaufania
Kiedy Adam i Monika weszli do mojego gabinetu, od razu poczułem, że ich związek utkwił w miejscu pełnym niepewności i niepokoju. Ich spojrzenia omijały się, jakby każdy z nich obawiał się, co drugi może powiedzieć. Adam, z zaciśniętymi ustami i zmarszczonym czołem, emanował nieufnością. Monika, siedząc obok niego, sprawiała wrażenie, jakby była na granicy wybuchu płaczu. Przyszli po pomoc z powodu narastającego problemu braku zaufania – problemu, który po latach wspólnego życia zaczął poważnie zagrażać ich małżeństwu.
Problem nie tkwił tylko w wydatkach Moniki, ale w czymś znacznie głębszym – w jego własnym lęku przed utratą kontroli, przed nieznanym. Monika natomiast była zmęczona nieustannym tłumaczeniem się, walką o zrozumienie, którego nigdy nie otrzymywała. W jej oczach widziałem ból – tęsknotę za zaufaniem, które kiedyś mieli, za mężczyzną, który kiedyś wierzył w jej intencje. W tej chwili stanęli na rozdrożu, pełni bólu i pragnienia, by znaleźć drogę powrotną do siebie nawzajem, by znów móc spojrzeć na siebie z miłością i ufnością, które zniknęły gdzieś po drodze.
Wypalenie miłości
Kiedy Kasia i Tomek weszli do mojego gabinetu, od razu dostrzegłem, że są dwojgiem ludzi, którzy kiedyś się kochali, a teraz są zagubieni i zmęczeni. Ich twarze były pełne rezygnacji, jakby oboje nie mieli już sił, by walczyć o to, co kiedyś było piękne i pełne pasji. Kasia siedziała z rękoma splecionymi na kolanach, a jej wzrok wbijał się w podłogę, jakby szukała odpowiedzi na pytania, które ciągle krążyły w jej głowie. Tomek, z ramionami opuszczonymi i wzrokiem utkwionym w dal, wyglądał jak człowiek, który pogodził się z przegraną bitwą. Przyszli do mnie, bo oboje czuli, że ich miłość się wypaliła, że w ich życiu zagościła pustka, której nie umieli wypełnić.
W miarę jak rozmawialiśmy, zaczęli opowiadać o tym, jak każde z nich odczuwa brak miłości na swój własny sposób. Kasia tęskniła za czułością i dotykiem, za chwilami, w których Tomek obejmował ją bez powodu. Dla niej miłość była bliskością, gestem, dotykiem, który mówił więcej niż słowa. Tomek zaś pragnął słów uznania i wsparcia, które kiedyś były dla niego oczywiste. Chciał czuć, że jest dla niej ważny, że docenia go za to, co robi dla rodziny. Oboje odczuwali brak, ale nie potrafili zrozumieć, że ich języki miłości się różnią, że każde z nich wyraża miłość inaczej i potrzebuje jej na innych poziomach. To, co dla Kasi było dowodem miłości, dla Tomka było ledwie zauważalne, i odwrotnie.
Słuchając ich, widziałem dwoje ludzi, którzy wciąż mają szansę odnaleźć się na nowo, jeśli tylko nauczą się rozumieć siebie wzajemnie. Kiedy zaczęli mówić o swoich potrzebach i pragnieniach, po raz pierwszy zauważyłem w ich oczach coś więcej niż zrezygnowanie – zauważyłem iskierkę nadziei. Kasia zaczęła dostrzegać, że może okazywała Tomkowi miłość w sposób, który nie był dla niego widoczny, a Tomek zrozumiał, że brak jej czułości wynikał z głębokiej potrzeby, której on nigdy w pełni nie pojął. Była to dla nich trudna prawda, ale jednocześnie pierwszy krok w stronę odnalezienia miłości, która gdzieś zniknęła w zgiełku codziennego życia. Może ta miłość nie zgasła – może tylko potrzebuje nowego języka, by znów mogła zapłonąć.
Zdrada, utrata pasji, utrata zaufania, problemy finansowe, utrata miłości i emocjonalnego związku, to tylko kilka z różnorodności problemów z jakimi przychodzą do mnie pary.
Każda para, którą widzę, bez względu na to, z jakim objawem przychodzi, ma podobny problem.
Aby zrozumieć ten problem właściwie, musimy zrozumieć, że istnieje globalny problem, na który cierpi większość ludzi.
Wpływa na nich strach, że nie są wystarczający i że nie będą kochani. To uczucie jest dla wielu ludzi mega wyniszczające.
Więc kiedy para zaczyna praktykować zachowania, które prowadzą ich związek do miejsca, w którym nie czują się wystarczający, mogą zacząć pojawiać się zachowania ochrony własnej, co powoduje powstanie szczeliny między nimi.
Samoochrona zabija miłość i pasję, więc kluczowe jest zrozumienie, jak unikać wpadania w ten schemat zachowania.
To zdanie jest ważne!
Każda osoba w parze poszukuje czegoś u swojego partnera/partnerki czego nie dostała od bardzo dawna.
Ważna część tego zdania to „…od bardzo dawna”.
Wiele osób czuje, że stawia partnera na pierwszym miejscu, ale w rzeczywistości ich partner uważa, że nie jest priorytetem, więc kończy się to uczuciem bycia nieważnym i poczuciem samotności w małżeństwie.
To, co myślą partnerzy, jest kluczowe do zrozumienia trudności, ponieważ to, co myślą i czują, mówi im, że nadszedł czas, aby opuścić związek. Zamiast mówić im – musimy o tym porozmawiać w sposób pełen szacunku abyśmy czuli się bezpiecznie i usłyszeli ból drugiej osoby.
Dlatego zrozumienie aktualnego odczucia swojego partnera jest tak kluczowe, jeśli chcesz, aby związek przetrwał.
To, co dla jednej osoby może być nieistotne, może być najważniejszą rzeczą dla drugiej.
Ludzie, którzy poświęcili swoje życie swojemu małżeństwu i swojemu partnerowi, muszą czuć się kochani. Często chcą się czuć kochani bezwarunkowo, co w prawdziwej relacji nie jest możliwe do otrzymania, gdyż miłość bezwarunkową mogą dać nam tylko nasi rodzice. Jeśli nie dali jej nam rodzice, powstała wyrwa, rana której partner nie będzie w stanie w żaden sposób, przy wszelkich dobrych chęciach zasypać.
Bardzo wiele osób to czuje, więc chronią się przed związkiem, bo myślą, że w ten sposób ochronią się przed bólem. Albo wchodzą w związek z wymaganiami, którym partner nie jest w stanie sprostać. Często wtedy niezaspokojone potrzeby powodują, że wstrzymują swoją miłość do partnera i zaspokajają swoje potrzeby poza związkiem.
Wiele osób czuje się nieistotnych w swoim związku i dlatego zaspokaja swoje potrzeby przez pracę lub dzieci.
Pary wpadają w kryzys, ponieważ są całkowicie nieświadome małych rzeczy, które robią lub nie robią, które mogą narosnąć do ogromnego problemu.
Wiele par cierpi, ponieważ nie mają pojęcia, jak ich partner myśli inaczej niż oni, więc tłumaczą zachowania partnera, poprzez interpretację własnych ran, a to z kolei uruchamia odruch chronienia siebie. Jednocześnie wysuwając żądania do swoich partnerów, o danie czegoś czego nigdy nie otrzymają.
To tworzy niszczycielski efekt ping-ponga, w którym dwoje ludzi sprawia, że sens bycia razem staje się nieistotny, a dodatkowo żadna z osób nie jest świadoma, tego co robi.
Rozwód nigdy nie jest czymś, co para planuje. Korzenie rozwodu u zbyt wielu ludzi tkwią w całkowitym braku zrozumienia świata partnera…
• Ludzie przestają kochać i zaczynają oceniać (w nadziei, że dostaną to czego potrzebują).
• Ludzie zaczynają chronić się przed partnerem, który próbuje ich kochać, ale na swój sposób.
• Kluczem do zrozumienia jest świadomość i wiedza naszych mechanizmów.
Kiedy pary przychodzą do mnie, wyjaśniam z nimi, że nie ja próbuję naprawić ich małżeństwo. To oni to robią. Uczę ich tego, co muszą wiedzieć i robić, aby chronić swój związek przed wieloma ukrytymi problemami, których doświadcza większość par.
Przychodzą do mnie wiele osób, które w życiu osiągnęły spory sukces i naprawdę nie miały pojęcia, co muszą wiedzieć, aby utrzymać małżeństwo przez całe życie, gdyż najczęściej nie miały odpowiednich wzorców do czerpania przykładu.
Jednym z największych wyzwań, przed którym stoi wiele par, polega na tym, że czekają, aż katastrofa uderzy, zanim zaczną szukać pomocy. Nagromadzenie negatywnych emocji może spowodować rany, które będzie trudno zaopiekować aby wyciągnąć wnioski i pójść nowymi torami.
To oznacza, że teraz potrzebują strategii nauki, która pomoże im odkryć, co teraz muszą zrobić.
Dla niektórych, rzeczywiście najlepszym sposobem jest zakończenie relacji, ale dla wielu ich poczucie rozłączenia wynika z braku zrozumienia po obu stronach, a nie jest dowodem, że powinni tą relację zakończyć.
Niech ten rok będzie rokiem, w którym Wasze cierpienie się skończy, każdy dzień jest zbyt cenny, by go marnować.